MITY I RZECZYWISTOŚĆ

Tak się złożyło, że rok po roku ukazały się dwie książki poświęcone Zakopanemu, góralom (i Tatrom przy okazji): Podhalanie. Wokół tożsamości Agnieszki Gąsienicy Giewont i Stanisławy Trebuni Staszel (TPN) oraz Mit zakopanego i mity zakopiańskie Macieja Pinkwarta (Wagant), która dopiero teraz trafiła w moje ręce. Ta pierwsza nie do końca potrzebna i intelektualnie pozstawiająca nieco do życzenia, ta druga – będąca przykładem, jak o szeroko pojętym Zakopanem i zakopiańskich sprawach warto teraz pisać.  I trudno oprzeć się pokusie porównywania.

Z jednej strony mamy bowiem książkę wydaną „na bogato” – papier lśni, okładka wysmakowana, a zdjęcia doskonałe – która tak naprawdę niewiele wnosi do dyskursu o góralach, Zakopanem i góralskiej kulturze. Z drugiej wydawnictwo prywatne, papier marny, okładka infantylna, edycja niedoskonała, a dzieło imponujące i do wyżej wymienionego dyskursu wnoszące bardzo wiele. Pasjonujące.

Mit… to pozycja niezwykle obszerna – może nazbyt, i może warto by było, dla łatwiejszego szukania interesujących danego czytelnika zagadnień,  rozdziały podzielić na podrozdziały? Jest tu mnóstwo historii, tej znanej z innych źródeł, lecz tym, co odróżnia Mit… od Podhalan… jest podejście krytyczno-analityczne, autorskie i refleksyjne. Pinkwart rozprawia się z pewnymi mitami („mit góralszczyzny jako ostoi wolności”, chamstwo i brutalność jako wyraz ślebody), inne rozkłada na czynniki pierwsze, docieka ich źródeł, nieraz jest nieco kontrowersyjnie, lecz erudycyjnie, osobiście i bez lukru.

Przeczytamy między innymi o micie zbójników, o tym, czy drewniany kościółek był pierwszym zakopiańskim, o poczynaniach księdza Stolarczyka, dlaczego, u początków turystyki, górale postrzegani byli tak, a nie inaczej, i jak tworzyła się ich legenda, o góralszczyźnie w muzyce, tej wysokiej i tej pop (jest i o „operze góralskiej”, i o Sławomirze), górskiej śmierci (a jakże) i Księstwie Góralskim. Wydaje się, iż autorowi nie umknął żaden aspekt zakopiańskiego życia przeszłego i współczesnego. 

 

Rówień Krupowa przez sylwestrem marzeń 2022 (fot. B. Słama).

Warto przeczytać i Mity…, i Podhalan… by zobaczyć, jak różnie piszą o góralszczyźnie sami górale i nie-góral, choć wieloletni mieszkaniec.

 To książka, która może być doskonałym punktem wyjścia do dyskusji o tym, czym obecnie jest Zakopane i jak długo można jeszcze „jechać” na minionych mitach, pławić się w wątpliwej sławie i umajać historię. Podejrzewam jednak, że przeczytają ją jedynie nieliczni prawdziwie zainteresowani zagadnieniem, choć jest niczym skarbiec, z którego każdy może wybrać coś dla siebie.

To mocna kandydatka do Nagrody Literackiej Zakopanego.

Jej słabe punkty to okładka – jak z romansu dla panienek lub zbioru wesołych anegdot, myląca, zupełnie nieodzwierciedlająca treści i powagi pozycji, zdecydowanie warto znaleźć dobrego grafika – i mała „przejrzystość”, o której już pisałam. Warto by było przemyśleć jej konstrukcję, co może by nastąpiło, gdyby książka nie została wydana własnym sumptem (co nie zawsze jest słabością, choć tu trochę tak) i gdyby redaktorką prowadzącą nie była położna. I gdyby był jakikolwiek redaktor, bo choć Maciej Pinkwart jest doskonałym autorem, to redaktor, czyli osoba z zewnątrz, mogłaby poczynić kilka cennych uwag.

(W przypadku Podhalan… też była tylko redaktor prowadząca, czyli redaktora de facto nie było, co widać).

Beata Słama

Maciej Pinkwart, Mit Zakopanego i mity zakopiańskie. Od kuracji żętycowych do Sylwestra Marzeń, Wagant, Zakopane 2022.

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply