UWAŻNIE

„Góry nas łączą. Może to atawizm. Oto w trudnym świecie tylko wspólne działanie pozwalało na przeżycie. Należało natężyć nie tylko mięśnie nóg, rąk i grzbietu. Pobudzona musiała zostać także wola rozumienia. Trzeba było pojąć naturę – skałę, śnieg, mróz, upał, chmury i wiatr, a także to, co do pojęcia najtrudniejsze – innego. To on bywał najbardziej niebezpieczny, a jednocześnie dla trwania konieczny. Mimo wszystkich różnic wywołujących napięcia i konflikty zasadą naczelną była akceptacja. To prymarne »tak«, potwierdzaneróżnymi symbolicznymi gestami i słowami, wśród których powitalny znak pokoju należał do najważniejszych”.

Wśród mierzwy książek górskich, doraźnych lub nieudolnych biografii, złych przekładów, bronionych do ostatniej obelgi przez wściekłych wydawców, niebieskich okładek, banalnych dywagacji i nieudolnych memuarów od czasu do czasu – za rzadko, za rzadko… – pojawia się książka górska, która przywraca porządek rzeczy, przypomina o właściwej perspektywie, o tym, co najważniejsze, każe się zatrzymać, postać, posiedzieć, popatrzeć, pomyśleć, wrócić do korzeni.

To Kuby Szpilki Chodząc w Tatry, wydana przez Czarne.

Podoba mi się już tytuł: nie Chodząc po Tatrach, nie Zdobywając Tatry. „W” sugeruje nie zdobywczość i zwycięskość, a zagłębianie się, a „chodząc” – proces, uważny i ciągły.

Kuba przez długi czas był felietonistą kwartalnika „Tatry”, lecz przecież nie wszyscy je czytają, dlatego wspaniale, że jego teksty zostały zebrane w jednym miejscu (przeredagowane, trochę zmienione), bo nie są to teksty do przegapienia.

Kuba Szpilka, narciarz wspinacz i filozof, nieustannie rozdzielający włos na czworo i wnikający w istotę rzeczy, pisze z uwagą i czułością o górach, chodzeniu po nich, o naszej w  nich obecności. O naszej obecności w świecie.

Nie będę się rozpisywać. To lektura obowiązkowa dla wszystkich, co w Tatry chodzą: i dla tych, dla których są świątynią, i dla tych, którzy idą w góry tylko po to, by strzelić sobie fotkę na szczycie (koniecznie ze wzniesionymi triumfalnie rękami) lub wydrapać swoje imię w granicie, bo może przysiądą choć na chwilę na kamieniu i się zadumają, zyskają szerszy ogląd i pogląd, coś w sobie zmienią.  

Beata Słama

Kuba Szpilka, Chodząc w Tatry, Czarne, Wołowiec 2021.

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply