CHWYT CHWYTANY UCHWYTEM ZAMKNIĘTYM,  CZYLI MANOWCE DYDAKTYKI

Choć jestem za tym, żeby wspinania uczyć się u instruktora i empirycznie, taka książka jest niewątpliwie potrzebna. Wiele informacji i porad zebranych w jdnym miejscu zawsze się przydaje. Marcin Tomaszewski wykonał kawał roboty, lecz o ile jest wybitnym wspinaczem, o tyle dydaktyk z niego nie najlepszy. A tu ani konsultanta merytorycznego, ani dobrego redaktora…  Wydawnictwo Bezdroża, co chlubne, zajęło się wydawaniem książek górskich. Dawało to nadzieję, że wreszcie będą porządnie opracowane. Niestety, te które miałam w ręku, świadczą o tym, że podąża niechlubną ścieżką Stapisu czy Annapurny.

We Wspinaczce widać jak na dłoni wszystkie wady polskich wydawnictw poświęconych górom i wspinaniu. I nie tylko.

Na przykład:

– Nawet podręcznik jak ten, bardzo specjalistyczny, a może właśnie taki,  należy zredagować. Powinien być napisany językiem poprawnym, logicznym i przystępnym. Dobry redaktor redaguje książki z różnych dziedzin i jeśli nie jest w danej fachowcem, gromadzi pomocną lekturę, zadaje autorowi pytania, a jeśli jest słaby z merytoryki pilnuje chociaż, by wywód był jasny i logiczny. Nie wiem, co redaktorka (Magdalena Fiszer) zrobiła w przypadku tej książki, lecz chyba niewiele. Mogła pomóc korekta (Anna Skóra)  – nie pomogła. No, ale na polskim rynku wydawniczym nieważne, jak książka jest opracowana, ważne, kto dostanie za to pieniądze.

Tak więc autor został właściwie sam z obszernym i skomplikowanym materiałem i trudno mieć do niego pretensję, że czasem tekst pod wieloma względami się sypie. Nie było nikogo, kto przeczytałby wszystko krytycznie, zwrócił uwagę na nieścisłości i brak logiki. Wydawnictwo powinno się autorem opiekować i mu pomóc, a nie tylko na nim zarabiać.

– Autor dziękuję za pomoc swoim kolegom, instruktorom wspinania. Powiem tak: koledzy, nie pomogliście, prawdopodobnie w ogóle nie przeczytaliście tego podręcznika, tylko klepnęliście na ślepo. Gdybyście przeczytali, to po zapoznaniu się na przykład z poniższym pasażem powiedzielibyście: „Hej, stary, no ale pisz tak, żeby ludzie rozumieli”:

„Linę podajemy z przyrządu zsynchronizowanymi ruchami obu rąk, wyrzucając ją rytmicznie do góry w uchwycie zamkniętym, nie tracąc przy tym nad nią kontroli”.

Reklamy szkół wspinaczkowym tychże kolegów są na końcu. I wszystko jasne.

– Książkę „zablurbowali” sławni ludzie, w tym prezes PZA Piotr Pustelnik, co może sugerować, że organizacja wspiera ten nie do końca udany projekt, a tymczasem Tomaszewski napisał: „Zakres i treść podręcznika nie są zbieżne z programem szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu”. Halo?

– Redaktora merytorycznego brak. A instruktorzy, z którymi rozmawiałam, mieli sporo zastrzeżeń zarówno do merytoryki, jak i do języka.

A teraz kilka przykładów:

„Komendy muszą być oczywiste, nie mogą zawierać sprzecznych informacji typu >daj luz<. [No cóż, słowa: „daj” i „luz” nie są sprzeczne. Jeśli damy taką komendę, nic złego się nie stanie. Przykładem sprzecznej komendy mogłaby być np. : „Wypuść blok”, a niewłaściwej: „Zaraz idę”].

„chwyt chwytany uchwytem zamkniętym”

 „Zwiedzanie świata okiem wspinacza dostarcza wspaniałych doznań i z pewnością jest dobrym sposobem na scalenie przyjaźni, związków oraz rodziny”. [Ja nie rozumiem, a wy?].

W opisie uprzęży (str. 50) pojawia się „punkt centralny”, na ilustracji już go nie ma – jest łącznik. Mnie na kursie uczyli o łączniku. A że jest centralny, to chyba widać. Poza tym autor pisze, że ów „punkt centralny” jest w innym kolorze niż z reszta taśm uprzęży. No cóż, nie jest.

„ Istotne jest, aby zawsze wpinać tylko jeden z nich do spita lub ringa, ponieważ ich [ekspresów] uszkodzenia po wpięciu liny mogą i ją uszkodzić”. [Nic nie rozumiem. Ale może się nie znam].

„Producenci prześcigają się w wypuszczaniu nowych modeli [karabinków] w różnych kształtach, w których czasami można się pogubić. Podział jest jednak bardzo prosty. [No to gubimy się czy jest prosto, bo nie wiem? Czasami czy zawsze?].

„Nie są to przyrządy dla niedoświadczonych asekuratnów…”. [Słowo „asekurant” oznacza zupełnie coś innego. Wiemy, o co chodzi, lecz chyba jeszcze nie nastąpiło tu oficjalne przesunięcie semantyczne, jak np. w przypadku słowa „pasjonat” czy „lemoniada” ;-)].

„Półautomatyczna blokada zapewnia komfort w sytuacjach awaryjnych i szybko zwalnia ręce do wykonania nagłych operacji sprzętowych”. [Nie wiedziałam, że blokada ma ręce, ale co ja tam wiem].

„Goblin to wspaniały wynalazek do autoasekuracji, który z powodzeniem można wykorzystywać do autoasekuracji […]”.

„Punktem centralnym jest zazwyczaj stalowy pierścień, klucho, do którego wpinany jest karabinek […]. [Ale jakie „klucho”? Śląskie, kładzione czy z serem?].

W przypadku węzła ósemki autor radzi zostawić końcówkę raz o długości minimum 15 centymetrów (str. 51), innym razem 30 (str.69). To może krakowskim targiem 20? To powinna zauważyć redaktorka.

„Podatny na samoistne rozwiązywanie, po związaniu należy dobrze go zaciągnąć. Pod wpływem długiego obciążenia staje się trudny do rozwiązania”. [No to nie wiem… trudny czy podatny?].

„ poprawne zapięcie klamr w uprzęży” [Halo, korekta! Klamer].

„Prowadzenie drogi […] polega na ciągnięciu liny za sobą i wpinaniu w ekspresy”.

„Wspinający wydaje komendę >Mogę iść?<”. [Z tym, że to nie jest  komenda, ale co tam].

„Haki można łączyć po kilka sztuk, aby uzyskać większą powierzchnię styku ze skałą”.  [Powierzchnię czego? Wbijamy je do jednej szczeliny czy osadzamy kilka w różnych szczelinach?].

„Wspinaczka w rysach, podobnie jak znajomość języka angielskiego, jest kluczem do wspinaczkowego świata”. [Hmm..].

„Chwytając się lewą ręką chwytu, obracamy się w jej stronę klatką piersiową, a prawym udem od strony zewnętrznej do skały”.

„[…] trzeba będzie skoczyć do chwytu znajdującego się gdzieś daleko poza Waszymi wyobrażeniami”.

„Należy pamiętać, że nieumiejętne asekurowanie z Grigri wymaga wprawy i doświadczenia”. [Tak, tak, dobrze przeczytaliście].

Zadziwia też podejście autora do ilustrujących tekst zdjęć: w wielu przypadkach, zamiast pokazać na zdjęciu, jak ma być, pokazuje coś zupełnie przeciwnego. To trochę mylące.

Na końcu są złote myśli różnych wspinaczy i niekoniecznie wspinaczy wymienionych tylko z imienia.

No i wyjątkowo autor nie pisze nic o swojej żonie.

PS Na tronie Bezdroży jest „wpisz destynację”. 🙁

Beata Słama

 

Marcin „Yeti” Tomaszewski, Wspinaczka, Bezdroża, Kraków 2021.

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply