PIOTRUŚ PAN W SKAŁACH ŚWIATA

Właściciel wydawnictwa Stapis, gdy narzekałam na to, że niektóre wydawane przez niego książki pozostawiają wiele do życzenia, domagał się, bym w ostateczności pisała, iż książki  tam wydawane są świetne, lecz redakcja czasem nie. Oczywiście niczego takiego nie napisałam, ponieważ uznałam, że wydawca raczej nie powinien przyznawać się do czegoś takiego, ponadto byłam zdania, że tych dwóch kwestii nie da się rozgraniczyć – albo książka jest dobra, albo nie. Jest całością. Książka, o której napiszę poniżej, czyli Revelations,  to jednak dziwny wyjątek – mimo iż w ogóle nie została zredagowana (o tym potem), czyta się ją doskonale. 

To zapewne zasługa jej bohatera, Jerry’ego Moffata, a może współautora lub autora widmo (kto to wie?) Nialla Grimesa. Choć oczywiście osobowość Jerry’ego odgrywa tu kluczową rolę.

Moffat to legenda brytyjskiego wspinania, działalność w skałach zaczynał za rządów Margaret Thatcher, mniej więcej w tym samym czasie co Alex McIntyre, jeśli więc przeczytacie Przeżyć dzień jak tygrys Johna Portera i Revelations, będziecie mieli ciekawy obraz szalonego brytyjskiego światka wspinaczkowego lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Revelations to historia o chłopaku, który, zupełnie jak Andy Kirkpatrick, cierpiał na dysgrafię, czy też dysleksję, do nauki się nie garnął, a w pewnym momencie stwierdził, że wspinanie to jedyna rzecz, jaką chce w życiu robić. Żyjąc z zasiłku (może jednak Tatcher nie była aż takim potworem?), poniewierał się po różnych podskałkowych, zimnych melinach, jadł byle co i generalnie był bardzo daleko od strefy komfortu, lecz wspinał się, doskonalił, pokonywał coraz to nowe drogi i nie chciał robić nic innego. Wykazywał się przy tym ogromną determinacją i ambicją, no, ale z drugiej strony można powiedzieć: każdy by tak chciał, nie pracować (gdy został sławnym wspinaczem, całkiem nieźle żył ze sponsoringu i musiał się trochę przyłożyć, jednak nadal nie była to praca przy fabrycznej taśmie) i przez całe życie włóczyć się od ściany do ściany w ojczyźnie i za granicą.

Oczywiście jest o przełamywaniu własnych ograniczeń, pracy nad sobą i samozaparciu, daleko jednak tym memuarom do dramatyzmu wspomnień himalajskich czy wielkościanowych, dlatego bardziej wczują się w przygody i dylematy Moffata miłośnicy rozgrzanych skał w przyjemnych okolicach.

Czy Jerry spoważniał na starość i zajął się tzw. dorosłym życiem? Niby tak ‒ prowadzi pub, założył rodzinę. Gdy jednak porzucił karierę wspinaczkową, z równie żarliwą pasją oddał się surfowaniu.  

Lektura to przyjemna ‒ Moffat ma poczucie humoru i dystans do siebie, nie kreuje się na herosa, udziela dobrych rad i pokazuje fajną życiową ścieżkę ‒ przyjemność byłaby jednak większa, gdyby nie do końca mistrzowski przekład, a także brak redakcji oraz korekty.

Tłumaczka Anna Gołębiowska przełożyła dla Stapisu kilka książek, z tą poradziła sobie nieco lepiej niż z poprzednimi, a gdyby zatrudniono profesjonalną redaktorkę, byłoby bardzo dobrze. I tego powinna domagać się tłumaczka i mieć pretensję do wydawcy, że nie otacza jej dzieła należytą opieką.

Z niewiadomych powodów jako redaktorka została wpisana Karolina Ośka, bardzo zdolna i przemiła wspinaczka o wykształceniu ścisłym, która nie ma pojęcia o redakcji (co nie jest jej winą). Oczywiście to doskonale, że jest autorką przypisów dotyczących terminów wspinaczkowych (choć niektóre są zupełnie niepotrzebne, niepoprawnie sformułowane, a i pisownia niektórych wyrazów nie do końca taka, jak trzeba), jednak bycie redaktorem nie polega na wstawianiu przypisów. Szkoda, że pozwoliła, by jej nazwisko znalazło się w stopce, bowiem każdy błąd językowy, każda gramatyczna niezręczność i źle postawiony przecinek idą na jej konto (np. „Koło drugiej ubrałem buty”).

Tu krótka refleksja dotycząca przypisów: wydaje się, że wydawcy książek górskich nie do końca mogą się zdecydować, do kogo ich książki są adresowane, a ta wątpliwość wyraża się właśnie w nadmiarze lub braku przypisów i w tym, czego dotyczą. Po Revelations nie sięgną raczej kanapowi komentatorzy (chyba że trawi ich głód egzotyki), czy więc przypisy dotyczące wycen czy techniki wspinania są potrzebne? A jeśli nawet Moffata przeczytają z wypiekami na twarzy wspinaczkowi i górscy dyletanci, czy nie zrozumieją, co to jest „ekstrema”, „czasówka”, „giełgać” czy „zmacać”? Nie wiem. Dla mnie kwestia przypisów, jak i słowniczków n końcu, wciąż pozostaje otwarta.  

Książka Revelations otrzymała nagrodę w Lądku Zdroju w kategorii Literatura Wspinaczkowa. I jest to nagroda dla Jerry’ego. Dla nikogo więcej.

PS Jerry Moffat będzie gościem tegorocznego 16. Krakowskiego Festiwalu Górskiego (28 listopada- 2 grudnia).

Beata Słama

Jerry Moffat, Revelations, przekł. Anna Gołębiowska, Stapis, Katowice 2018.

(Recenzja ukazała się na stronie Wspinanie.pl)

 

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply