WRAŻLIWIEC W ŚCIANACH I LODACH

Gdy skomplikowany nerwicowiec się wspina, a w dodatku pisze książki, efekt zazwyczaj jest spektakularny. Wspomnijmy chociażby „Chińskiego Maharadżę” Wojciecha Kurtyki (Góry Books) czy „Całuj albo zabij” Marka Twighta (Stapis) – książki doskonale napisane, niekoniecznie o wspinaniu, choć oczywiście o wspinaniu też.

Ważne miejsce w szeregu wspinających się i piszących wrażliwców zajmuje Brytyjczyk Andy Kirkpatrick. Patrząc na niego, trudno uwierzyć, że ten misiowaty czterdziestopięciolatek robił drogi na El Capitanie (w tym trzy solo) czy przetrawersował na nartach Grenlandię. A czytając jego książki, trudno uwierzyć, że w szkole nie był uznawany za najbystrzejszego ucznia i zmagał się z dysleksją.

Dodajmy jeszcze, że jako jeden z trzech autorów zdobył dwukrotnie prestiżową nagrodę Boardmana-Taskera, przyznawaną za najlepszą książkę górską roku napisaną po angielsku: za „Zimne wojny” (Stapis), a po raz pierwszy za „Psychovertical” – która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Stapis (wydawca dodał podtytuł „Przestrzeń obłędu”. Chciałabym wiedzieć po co). Książka to nienowa – wyszła w 2007 roku – lecz na nowości w Stapisie liczyć raczej nie możemy, bo, jak tłumaczy jego właściciel, prawa do nowych książek są drogie.

„Psychovertical” to dla mnie wzór tego, jak należy pisać o górach – są opisy przechwytów i godzin spędzonych w ścianie, lecz wszystko to jest pretekstem do opowiedzenia o czymś więcej: o życiu, o związkach,  o dojrzewaniu i pokonywaniu siebie, co w przypadku Kirkpatricka ma szczególny wymiar.

Osią opowieści jest wspinaczka autora na El Capitanie – tym razem zamierza samotnie przejść Reticent Wall, najtrudniejszą drogę, jaką kiedykolwiek zrobił syn Albionu. Wspina się i wspomina – pisze o niełatwym dzieciństwie, rozwodzie rodziców i wspinaczkowych początkach, nie są to jednak wspomnienia weterana i podzwanianie szabelką, to inspirująca i wciągająca opowieść, a w dodatku doskonale napisana.

Niestety o jej walorach literackich przekonałam się, czytając obszerne fragmenty po angielsku. Gdy czyta się tę książkę po polsku, jej wspaniałość można jedynie przeczuwać. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu monopol na tłumaczenie książek anglojęzycznych ma w Stapisie Anna Gołębiowska. Pogrążyła już bardzo dobrą książkę Steve’a House’a, pierwszą Kirkpatricka, teraz przyszła kolej na drugą. Jej tłumaczenie jest „bezładną podróżą zmierzającą do celu meandrami”, że przytoczę fragment jej błyskotliwego przekładu.

No dobrze, przyjmijmy, że pani Gołębiowska nie jest najlepszą tłumaczką i literatką, jest może miła i nie upiera się przy wysokich stawkach. Co ona zepsuje, to przecież redaktor naprawi. Niestety, wydawca z uporem godnym lepszej sprawy powierza redakcję pani Agnieszce Rachwał-Chybowskiej, która stara się być redaktorką, choć o redaktorskim rzemiośle nie ma najmniejszego pojęcia i rozłożyła na łopatki niejedną książkę. „Psychovertical” ma dwie redaktorki – jest jeszcze pani Maj – i wobec ogromnej liczby wpadek jest to fakt zadziwiający.

Tłumaczka wygenerowała takie zdanie: „Tu wspina się po drogach w takich warunkach, w jakich się je zastaje”, ja nieco je zmienię i skonkluduję: „W Stapisie czyta się książki w takich warunkach, w jakich się je zastaje”. Czyli w marnych. Warto jednak sięgnąć po książkę Andy’ego Kirkpatricka, bo warto spotkać takiego człowieka jak on.

 Żeby nie być gołosłowną w kwestii redakcji, najbardziej smakowite passusy:

„…przyklejali mi etykietę jakiegoś rodzaju zaburzeń”

„… trzymałem się ciemnej strony sal szkolnych, siadając na tyłach”

„…nie potrafię przeliterować nazw dróg ani żlebu, gdzie teraz jesteśmy”

„…dałbyś radę i taką formą aktywności”

„…próbował zgadywać po pogodzie”

„Powoli moje drogi zaczęły krzyżować się z ludźmi…”

„Czuję się, jakbym miał zamiar wstać na samej ręce”.

„Ze zbułowanymi rękoma jestem zmuszony sięgnąć na całą długość ramion za wyoblony kant…”

„Zestawiając przyrządy patrzę, jak mój partner robi wysiłki…”

„Żałowałem, że nie było nadal ciemno”.

„Wory ledwie dawały się podnieść i sprawiały mi ból przy dźwiganiu”.

„Fartem, znajdowała się w dolinie nieopodal naszego domu…”

„Te cechy zawsze brały górę nad parą odprasowanych spodni i wyglansowanych butów”.

„Wspominając dzieciństwo, zdarzały się długie okresy, gdy ojciec przebywał z dala ode mnie… [Będąc młodą lekarką, przyszedł do mnie pacjent ;-)]”.

„…może się zdarzyć potrzeba przecięcia tasiemki od fartucha…”

„…w oczach miałem pełno piachu, ale nie doznałem żadnego uszczerbku”.

„…kontynuując fach po ojcu”

„…jego przepełnione improwizacją życie”

„Wiecznie obdrapane nogi…”

„Ja byłem niefrasobliwym chłopcem, ale Robin też nie przynosił mamie zadowolenia”.

„piaszczyste wydmy”

„Mój umysł był zmęczony bezładna podróżą, zmierzającą do celu meandrami…”

 

Beata Słama

 

Andy Kirkaptrick „Psychoverical. Przestrzeń obłędu” (Psychovertical), przekł. Anna Gołebiowska, Stapis, Katowice 2016.

 

 

Kategorie: Książki