JAK NIE ZREDAGOWAŁAM KSIĄŻKI GÓRSKIEJ

Wydawca zamierza wydać książkę, tłumaczenie.

Podsuwam KS, jest dobrym tłumaczem, poprawiałam jego przekład, więc wiem.

Nie, KS to fatalny tłumacz, nie ma wyczucia języka, twierdzi Wydawca.

Wydawca nie zna ni w ząb tego języka, więc nie wiem, skąd to wie.

Książkę tłumaczy KG, ale nie będę jej redagowała, bo KG uważa, że jestem głupia i się nie znam.

Ja mam podobną opinię o KG, w dodatku wiem, że nie umie pisać po polsku, a żeby być dobrym tłumaczem, trzeba przecież znać dwa języki. Widocznie nikt mu tego nie powiedział.

Ostrzegam Wydawcę, że Tłumacz jest niekompetentny i proponuję, że może jednak ja popracuję nad książką.

Wydawca podejrzewa, że z nienawiści do Tłumacza, redagując, zetrę przekład na proch, dokonam dywersji, sabotażu i destrukcji.

Wydawca nie wie, że jeśli dokonam, popsuję opinię sobie, nie Tłumaczowi.

Wydawca nie chce konfliktów, więc książkę zredaguje jego księgowa.

Czekam spokojnie.

Książka się ukazuje, przy wyczynach językowych Tłumacza humor z zeszytów to pikuś.

Piszę recenzję. Ostrzegam Wydawcę, że jest niepochlebna.

Wydawca podejrzewa, że się na nim mszczę. Albo na Tłumaczu.

Wydawca proponuje, żebym siała dobro i pisała tylko dobre rzeczy o dobrych książkach. I o złych też.

Czasem pisałam dobrze o wydanych przez niego książkach, ale tego nie zauważył.

Wydawca grozi, że przestanie wydawać książki górskie, a przecież mogłoby się trafić kiedyś jakieś arcydzieło, ale on go nie wyda, bo już nie będzie niczego wydawał.

Czytaj: świat bez niego jako wydawcy będzie gorszy.

Wydawca ostrzega, że redaktorka tego dzieła, gdy się dowiedziała, że jednak nie umie redagować i że nie pisze się północnowschodni, a północno-wschodni od trzech dni jest na proszkach uspokajających, a może jej się jeszcze pogorszyć.

O stanie zdrowia Tłumacza nie wspomina.

Wydawca sugeruje, że mam skomplikowaną psychikę, dlatego piszę krytyczne recenzje.

Wydawca myśli, że ja i Iwona Księżniczka Łęcka „Księżniczka” (www.wspinanie.pl) to jedna i ta sama osoba.

Moja recenzja się nie ukazuje. Ukazuje się recenzja napisana przez koleżankę Tłumacza. 

Lubię tego Wydawcę. Za ostatnią książkę, którą dla niego redagowałam, mi zapłacił (jedną trzecią stawki, ale jednak).

Nie „sczytuje” książek i niczego nie dopisuje. Lubi ładne okładki. Troszczy się o zdrowie swojej księgowej.

Beata Słama

(Fot. alingua.pl)

 

 

 

 

 

 

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply