REDAKTOR, CZYLI KRET, CZYLI JAK NIE WYDAĆ KSIĄŻKI, CZYLI STRASZNE PRZEŻYCIA LEŚNEGO DZIADKA
Pewien miniony wspinacz, prawie nestor (PN), postanowił napisać memuary.
Wydał parę książek w minionych czasach. I jedną w nowych, w pewnym lokalnym wydawnictwie znanym z niskich standardów.
Współpraca z pierwszym wydawnictwem, do którego się zgłosił, zakończyła się dość szybko.
Sądziłam, że chodzi o kwestie światopoglądowe (PN lubi wszystkim przywalać i ma teorie spiskowe), ale nie, okazało się, że próbowali mu w tej książce poprawić błędy, czyli zredagować!
Skandal.
Wspomnienia zawsze są cenne, pomyślałam sobie, znamy się, zaproponowałam więc innemu wydawcy, by przejął książkę.
Redakcja: ja
No cóż, sądziłam, że nasz PN pisze jednak trochę lepiej i ciekawiej.
Nie pisze. Książka okazała się wspomnieniami leśnego dziadka.
Najstraszniejsze przygody, jakie go spotkały, były takie, że w pobliżu walnął piorun, wyrolowali go sławni himalaiści i spierdział się po kapuście.
Najgłębsza refleksja, na jaką się zdobył, była taka, że przed wyjściem w góry należy studiować prognozy pogody, ale niekoniecznie. I że wszyscy wybitni himalaiści to chuje i pijacy (to w podtekście).
Widać ząb czasu nadgryzł jego intelekt, lata stępiły pamięć, lecz jednocześnie utwierdziły w przekonaniu, że jest Prawdziwym Pisarzem.
Że książka nudna, nic nie poradzę, od nowa nie napiszę, poprawiłam więc ewidentne byki i wypowiedziałam się na marginesach na temat nieprawd i przekłamań.
I tego doświadczenia wydawniczego PN nie przetrwał ‒ znów ktoś próbował zredagować jego książkę!
Skandal.
A ponieważ PN nie ma komputera i chyba nie zna wszystkich możliwości tego wspaniałego urządzenia, nie potrafił zobaczyć poprawek uwidaczniających się w trybie poprawek, więc uznał, że ja i wydawca robimy krecią robotę.
A może nawet jesteśmy na czyichś usługach.
No cóż, w tym wydawnictwie książki raczej już nie wyda.
Wyda pewnie w końcu w jakimś wydawnictwie Krzak, w którym nikt nie będzie zawracał sobie głowy redakcją i podważał jego błyskotliwości.
Morały są dwa.
- Jeśli najbardziej dramatycznym wydarzeniem, jakie spotkało cię w górach, była sraczka po zjedzeniu kiszonej kapusty, to raczej nie pisz wspomnień.
- Jeśli ktoś chce wydać złą książkę, nikt mu nie może zabronić.
Ale my nie musimy jej czytać.
PS Autor wystosował do mnie taki SMS pisownie oryginalna): „Ty głupia cipo! Ladnie dalas się wypuscic. Ty Szajsarek i Mendowski mineliscie się z powolaniem. Powinniscie byli zostac cenzorami! Pozdrawiam! Lesny Dziadek”.
Beata Słama
0 komentarzy