MASYW, WREDNA ŚWINICA I OROGRAFICZNA MGŁA

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia dostaliśmy dzieło Rmigiusza Mroza „Przewieszenie”.

Niestety widać od pierwszych stron, iż autor nie jest mistrzem słowa, widać też, że wydawnictwo cierpi na brak dobrych redaktorów. Padło ono ofiarą mody na zatrudnianie do korekty i redakcji firmy (powstają jak grzyby po deszczu), która z kolei zatrudnia na pewno nie fachowców. Nawiasem mówiąc, ilekroć natrafiamy na książkę, w której roi się od błędów, często jest ona opracowywana przez JAKĄŚ firmę, a nie przez redaktora, który ma imię i nazwisko.
Abyście i Wy mieli jakąś przyjemność z naszej lektury, przedstawiamy dowody artyzmu autora i fachowości redakcji i korekty. Sporo tego…

„…nadal nie mógł uwierzyć, kto znajduje się w grobie”.

„zawiesił rękę w powietrzu”

„odpowiedział zdawkowym uśmiechem”

„…może ruszyła w trasę po schroniskach, żeby przełamać się w kontaktach międzyludzkich?”

„Przyjął zaniepokojony wyraz twarzy…”

„Chwycił za whisky i wyszedł z samochodu”.

„Iwo szedł przed swoją ofiarą, jak tego wymagała sztuka trekkingowi”.

„Wypadało tylko cieszyć się życiem i korzystać z magii gór”.

„… patrząc na górujący nad nimi masyw Orlej Perci [sic!]”.

„Kąt ułożenia kazał mu sądzić, że doszło do otwartego złamania. Nic dziwnego, sponiewierała się na zboczach dość mocno”.

„…a skały były surowe, ostre i postrzępione. Jej ciało cudownie się na nich rozszarpie”.

„Na twarzy wciąż miał gojące się rany, a podkrążone oczy kazały sugerować, że za dużo nie spał”.

„Zszedł do Zmarzłego Stawu, a potem zakręcił w lewo, ku niebieskiemu szlakowi. Ruszył w kierunku Zawratu, by przeprawić się przez masyw Orlej Perci”

„…zaczął żwawiej przeżuwać gumę”.

„Aleksander spojrzał na niego spod byka [nie był torreadorem]”.

„Była [Świnica] usytuowana stosunkowo niedaleko kolejki na Kasprowy, więc niczego nieświadomi turyści ruszali w je kierunku. Wabiła wrednym wyglądem, a potem bezlitośnie zabierała życia”.

„Istniało tyle szczytów i postrzępionych zbocz…”

„Po krótkiej rozmowie z zawiedzeniem przekonał się…”

„Widział już po ich wzroku, że nie mają czego podczepić pod podeszwy butów [nie mieli raków]”.

„Ofiara zrobiła bezwładny przewrót na skale…”

„Szymon szybko zaczął się toczyć, pozbawiony przytomności”.

„Potem powiódł wzrokiem w górę, za śladami krwi, które w końcu niknęły w orograficznym obłoku”.

„Na turnię [Mnicha] nie prowadził żaden szlak turystyczny, a północno-wschodnia ściana była jedną z najbardziej niebezpiecznych dróg wspinaczkowych w Tatrach”.

„Jedno i drugie miejsce znajdowało się zboczach Orlej Perci”.

„Nie pamiętam. Widzieliśmy go przelotem…”

 „Wiktor rozejrzał się, szukając TOPR-owców lub ewentualnych służbistów…”

„Człowiek pod naporem śniegu łamał się jak zapałka, szanse przeżycia były niewielkie. Chyba że zdołał utworzyć wokół siebie poduszkę powietrzną”.

„Oddychał. Udał mu się utworzyć poduszkę powietrzną wokół ust […]. W śniegu znajdowało się pięćdziesiąt procent powietrza, co umożliwiało przeżycie przez pewien czas. Z każdym kolejnym wydechem jednak niewielka przestrzeń stawała się coraz bogatsza w dwutlenek węgla. Ostatecznie poduszka powietrzna pokryje się od wewnątrz warstwą lodu, przez o oddychaniu nie będzie już mowy”.

„Mogli planować wspólną przyszłość, lecz z pewności niezbyt długofalową”.

„Wziął go pod rękę, a Forst machinalnie ją odrzucił”.

„Forst zatrzymał się przy Czarnym Stawie”. Wyszedł na półkę skalną [?] i spojrzał w dół na Morskie Oko”.

„Ściągnął na chwilę plecak, by sprawdzić, czy nie przemókł. Wprawdzie miał jakąś namiastkę Gore-Texu pod postacią zaciąganej osłony, ale po latach mogła się nieco wyeksploatować”.

„Rozmówca zrzucił plecak przez ramię”.

„Wpadał w niewielki szok, który w ostatecznym rozrachunku nie mógł przesadnie mu zaszkodzić, ale spowalniał podawanie informacji”.

„Wiktor narzucił na siebie plecak”.

„Patomorfolog potoczył wzrokiem po ciele”.

„Jak prawie każdy Skandynaw, ten też był zakochany w zbrodni”.

„Forst złapał go za fraki i ściągnął z niego bluzę”.

GDK

Remigiusz Mróz, „Przewieszenie”, Filia, Poznań 2016.

Kategorie: Książki