KRAINA WSPANIAŁOŚCI
Przeczytałam właśnie wspaniałą książkę, wydaną przez wspaniałe wydawnictwo Bezdroża, w której Nimsdai Purja opisuje, jaki jest wspaniały (oraz silny, nieustraszony, dzielny i w ogóle). Została wspaniale przetłumaczona przez wspaniałego podróżnika i wspaniale zredagowana (o korekcie nie ma w stopce mowy) przez pana zajmującego się składem.
Aby zachęcić Was do sięgnięcia po tę pozycję, dołączam kilka wspaniałych cytatów:
„Gdy przemieszczaliśmy się coraz bliżej i bliżej do ich kryjówki, jeden z kolegów chciał podejść jeszcze bardziej”.
„Co ty kurwa tutaj robisz, Purja? – krzyknął jeden z nich. [Poprawnie: „Co ty, kurwa, tutaj robisz, Purja?! – krzyknął jeden z nich”. Interpunkcje w tej książce zasługuje na osobne omówienie, ale nie chcę Was zniechęcać].
„Wpatrując się jednak w górę, na szczyt Everestu… […]. [Poprawnie: Patrząc jednak w górę, na szczyt Everestu…].
[…] zaś wyprawy na nią były uznawane za należące do najgroźniejszych na świecie. [uznawane za należące i groźne wyprawy, hmm…].„Mój mózg kalkulował te chwile, aż uleciałem na zawsze od gór, a ciało rozszarpało się wśród skał […].
„Nie urodziłem się na tym świecie, by doświadczać porażki. Rezygnowanie nie było w mojej krwi. Nawet w śmiertelnym kryzysie. Nie byłem owcą, która czekała na poganianie pasterza – byłem lwem i odrzucałem przebywanie w stadzie”.
[A mogłoby być tak ładnie, a nawet poprawnie: „Nie przyszedłem na ten świat, by ponosić porażki. Rezygnacja nie leżała w moim charakterze. Nie byłem owcą, która czekała, aż pasterz ją pogoni, byłem lwem i nie zamierzałem żyć w stadzie” . Czy jakoś tak…, choć wizja owcy poganiającej pasterza jest porywająca].„Odczekując sekundę lub dwie, by się zresetować, wstałem i zmieniłem rytm na nowy, obierając bardziej ostrożny krok”.
„Upadek wstrząsnął mną jednak”.
„założyłem parę raków” [typowa kalka z angielskiego]
„Każdy powodował, że zatrzymywałem się i głowiłem [nie napisano nad czym] – raz na jakiś czas doświadczałem napadu strachu […].
„Na szczycie zostałem porażony widokiem wokół: poszarpana himalajska panorama spowita była pokrywą chmur, zaś gdzieniegdzie jakiś szczyt przedzierał się przez szare tumany”. [Spowijająca pokrywa i przedzierający się szczyt].
„nasze wyposażenie podróżne wyglądało na dość fragmentaryczne”
„Jak tylko wyposażyliśmy się […] [Popr: „gdy tylko”…].
„W weekendy pracowałem nad bieganiem – wielogodzinne joggingi stały się regularną częścią mojego dziennego rozkładu zajęć” [bieganie jako regularna część?].
„Wstawanie w środku nocy, w towarzystwie deszczu padającego na zewnątrz, było demoralizującym doświadczeniem, ale je przeszedłem”.
„[…] jeśli lód zapadnie się pod moim obciążeniem [popr.: „pod moim ciężarem”].
„Pokonując dodatkowy odcinek, chciałem też rozeznać swoje granice”.
„I kiedy wychylałem piwo po piwie, pytanie wracało do mnie raz po razie”.
„cały czas próbowałem podwyższać sobie poprzeczkę” [stały związek frazeologiczny: „podnosić poprzeczkę”].
„[…] wszyscy byli wyczerpani po wejściu na szczyt i żaden nie miał energii, by podjąć próbę zdobycia innej góry bezpośrednio później”.
„[…] gdyby moje relatywnie mocne strony i słabości zostały zestawione z innymi wspinaczami”.
„Wgapiłem się gniewnie na światła migoczące w oddali”.
„Zdarzało się, że wyprawy były rozmiatane w obozie bazowym, gdy ich członkowie odpoczywali w namiotach […]”.
„Mając jednak nadzieję, że efekty wysiłków międzynarodowego zespołu mogły zostać zagrzebane przez śnieżycę […]”.
„Poruszając się powoli przez przerażający teren […].
„wydawało się być” [Każdy redaktor wie, że to niepoprawna forma].
„Przez całą misję używałem jej ducha jako inspiracji” […].
„Rozeszły się wieści o moich bijących rekordy osiągnięciach”.
I tak dalej.
Życzę Wam wspaniałej lektury.
Beata Słama
Nimsdai Purja, Poza możliwe. Jeden żołnierz, czternaście szczytów. Moje życie w strefie śmierci (Beyond possible. One soldier, Fourteen Peaks. My Life in the Dead Zone), przekł. Radek Kucharski, Bezdroża, Kraków 2021.
0 komentarzy