PEREGRYNATORZY I OBSERWATORZY

Jeśli macie ochotę na prawdziwie intelektualną górska wycieczkę i przygodę, doskonałym uzupełnieniem zarówno książek Jacka Kolbuszewskiego, jak i Roberta Mcfarlane’a Góry. Stan umysłu, o której już pisałam i którą nieustannie polecam, jest książka, o której zaraz opowiem.  Mcfarlane pisze, że góry były kiedyś terytorium nieznanym, nieprzyjaznym, budzącym lęk. Może właśnie dlatego w dawnych czasach Góry Izerskie i Karkonosze nazywano pięknie i respektem Górami Olbrzymimi. 

Karkonosze, jako te większe, są bardziej znane i opisane, natomiast Góry Izerskie pozostawały w ich cieniu, a opracowań historyczno-kulturowych na ich temat prawie nie ma. Doskonałym więc przyczynkiem do wiedzy na temat tych nieco tajemniczych gór jest książka wydana przez wydawnictwo Wielka Izera, zawierająca relacje osób przemierzających Góry Izerskie w od XVII do XX wieku. Wędrowali po nich kupcy, pisarze, filozofowie, duchowni… Niektórzy z konieczności, inni z ciekawości świata. Mamy szczęście, że zapisywali swoje przygody, dzięki czemu z tych skrawków możemy odtworzyć obraz tamtych ziem w czasach, gdy góry te były lądem niemal nieznanym, a przygody w nich wielkie. Jest w tych relacjach zachwyt i trud, a także mnóstwo informacji społeczno-etnograficznych.

A jak doszło do powstania tej niezwykłej książki? Niezwykle. Jak pisze tłumacz zamieszczonych w niej tekstów, Marcin Wawrzyńczak: „… zrodziła się z potrzeby intelektualnego poznania, a stała się duchową podróżą i serdecznym spotkaniem – z ludźmi, krajobrazem, językiem i kulturą”.

Zaczęło się od tego, że Wawrzyńczak znalazł pozostałości po Michelsbaude, czyli Gospodzie Michała, miejscu, jak powiedzielibyśmy dziś, kultowym, gospodzie i spelunce goszczącej gości podróżujących Starą Drogą Celną ze Szklarskiej Poręby do hut szkła przy czeskiej granicy. Latem 1800 roku przyszły prezydent USA, John Quincy Adams, kupił ponoć w Michelsbaude pyszny chleb, mleko i masło oraz „niezły” ser, co opisał w Listach o Śląsku. Powstała książka o gospodzie, a praca nad nią była dla autora impulsem do dalszych badań, których owocem są właśnie Podróżnicy…

Przygotowując do niej teksty, tłumacz stanął przed niełatwym zadaniem, przekładał bowiem autorów z różnych epok, musiał więc rozważyć problem języka: archaizować czy nie, różnicować czy nie – przecież inaczej pisano w XVII, a inaczej w XX wieku. Wyszedł chyba z tego obronną ręką, wybierając drogę środka, a więc nie tworząc sztucznych „języków epoki”, co sprawiło, iż starsze teksty nie są hermetyczne i nie sprawiają wrażenia ćwiczeń stylistycznych, które byłby tu nie na miejscu, i czyta je się doskonale.

To wydawnictwo nie tylko oryginalne, niezwykle interesujące i potrzebne, lecz także piękne. Świetna okładka, układ tekstu, czcionka, doskonała edycja, profesjonalna korekta, a na dodatek wstążkowa zakładka.  Słowem – perełka. Warto śledzić poczynania Wielkiej Izery, czuję, że jeszcze nie raz dostarczy nam niezwykłych wrażeń.

Beata Słama

 Podróżnicy w Górach Olbrzymich, antologia tekstów źródłowych, wybrał, z niemieckiego i angielskiego przełożył i przypisami opatrzył Marcin Wawrzyńczak, Wielka Izera 2020.

 

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply