PODHALE JAKO STAN UMYSŁU, 14.04.25
- Podczas porannej prasówki przeczytałam dwa artykuły w których pojawił się termin „nadmierna turystyka”: we Włoszech, w rejonie Cinque Terre, wprowadzono kary za nieodpowiednie obuwie (tam są góry), a wejście na jeden ze szklaków jest limitowani – 400 osób dziennie. Norwegia natomiast chce pobierać podatek od turystów w nadziei, że zniechęci to niektóre osoby do przyjazdu. Przeciwko zbyt dużej liczbie turystów i wszystkich tego konsekwencjach, społecznych i ekonomicznych, protestują ludzie na Malcie, Kanarach, w Barcelonie i w Wenecji.
Na Podhalu niewątpliwie mamy już zjawisko nadmiernej turystyki, jak w soczewce skupiają się tu wszystkie negatywne jej konsekwencje, z którymi nie borykamy się już, jak jeszcze parę lat temu, tylko w sezonie, a właściwie przez cały rok: tłok w górach, smog, korki, niewydolna infrastruktura (zapchany SOR, brak wody, wszędzie kolejki), zbyt gęsta zabudowa (w Grecji, bardzo przecież turystycznej, można zabudować 15 procent działki), brak mieszkań dla „zwykłych” ludzi, odpływ młodzieży i inteligencji, gentryfikacja, drożyzna.
Wygląda jednak na to, że w Zakopanem nikt nie zamierza tego powstrzymać, turyści będą upychani kolanem i żadna niewygoda nie wyda się tzw. góralom zbyt uciążliwa, a awantury i demolki zbyt upokarzające, o ile będą mogli zarabiać. Na głębszą refleksję nie ma co liczyć. Na protesty tym bardziej. A radni w Zako zastanawiają się, jakich by tu sztuczek jeszcze użyć, by promować miasto. I jakoś nie przychodzi im do głowy, że Zako mogłoby przyciągać ciszą, świeżym powietrzem, spokojem, wspaniałą ofertą kulturalną, a w święta najpiękniejszą iluminacją w Polsce.
- Górale sprzedający pamiątki na Krupówkach zaczęli się awanturować, bo mają zakaz sprzedawania chińskiego badziewia (nareszcie dobry pomysł UM) i nie mogą wyjeżdżać z towarem poza obręb stoiska czy jakiejś bramy. Twierdzą, że ludzie chcą kupować badziewie i o nie pytają, a nakaz miasta, by sprzedawać tylko wyroby regionalne, podcina im skrzydła. Może nie wiedzą, że gusta można kształtować, a ludzie kupią to, co podsunie im się pod nos. Nie przypominamy sobie demonstracji z transparentami „Żądamy pluszowych gęsi i plastikowych dinozaurów!”. Nie wierzcie więc, gdy górale plotą coś o tradycji, bo tradycja jest dobra, o ile się sprzedaje, a oni najwyraźniej sprzedać jej nie potrafią. W formie skansenowej i ekskluzywnej tradycja występuje chyba tylko w Czerwonym Dworze czy w domach kultury raz przez chwilę podczas Festiwalu Folkloru Ziem Górskich. A wystarczy pojechać do Francji czy Austrii, by zobaczyć, jak mogą wyglądać np. pamiątki regionalne. Pewnie, jest trochę badziewia, lecz u nas obserwujemy wyjątkowe ich natężenie.
Warto by może skończyć ze sprzedażą tzw. pamiątek na Krupówkach, od tego jest targ czy inne bazarki. Warto by też zabrać z Krupówek – które mają charakter zdecydowanie miejski – wózki z oscypkami, bo może i w założeniu miały być ładne i miasto na nich zarabia, lecz obrosły jakimiś szmatami i foliami i są paskudne. Sery i marynowane grzybki sprzedaje się an targu. Przybysze z krajów arabskich na pewno tam trafią.
- Uwaga! Za brak kwitu parkingowego można dostać mandat, a właściwie wezwanie do „dodatkowej opłaty”, co oczywiście nie jest niczym dziwnym. Dziwne jest jednak to, że wynosi 300 złotych, lecz jeśli delikwent zgłosi się w ciągu 3 dni – 100 zł. Pod warunkiem, że to wezwanie znajdzie. Beata znalazła je po tygodniu. Jest małe jak paragon, zostało zatknięte za wycieraczkę po stronie pasażera – nie sposób go było dostrzec. W dodatku szybę zasypał śnieg. W Anglii takie wezwanie przyklejane jest taśmą do szyby tak, by kierowca je widział. Nasuwa się więc pytanie, czy nie jest to aby działanie celowe: niech kierowcy tego nie widzą i bulą więcej zamiast mniej, z pożytkiem dla miejskiej kasy. Okazało się też, że wezwania te wystawia zewnętrza firma, której miasto płaci. Jeśli ta firma jest na procencie od „mandatów”, to wszystko jasne. Parkujcie więc legalnie, nawet na chwilę (Bat stała 5 min), a jeśli nie, oglądajcie uważnie swoje samochody, bo gdzieś może czaić się kwitek, żeby nie dać się zrobić miastu w konia.
Obrazek: kolaż Wisławy Szymborskiej.
(ek, bs)
0 komentarzy