UCHWYCIĆ, CO CIEKAWE
Swoją książkę „Okruchy górskie. Wspomnienia z górami w tle”, Andrzej Piekarczyk wydał w sposób nietypowy i ryzykowny. Nietypowy, ponieważ nie skorzystał z usług naszych wydawców książek górskich i nie wydał książki na papierze, a zamieścił (do ściągnięcia, oczywiście nie za darmo) w internecie.
Nie wiem, czy taka forma publikowania książek ma przyszłość, bo nie ma to to jak słowo drukowane, jest to jednak wyjście dla osób, które nie chcą zabiegać o względy i łaskę wydawców (w tym niestety dla odrzuconych grafomanów, lecz tu o grafomanii nie ma mowy).
Ryzykowna – ponieważ na stronie Ridero, „wydawcy” książki, możemy przeczytać słowa z punktu widzenia redaktora straszne:
„Kto może opublikować książkę za pomocą Ridero? Każdy, kto napisał książkę! Jej przygotowanie zajmuje użytkownikowi zaledwie kilka minut, a już po 10 dniach, po zaakceptowaniu przez [czy za systemem stoi jakiś człowiek znający się na literaturze, redakcji i edycji?], może ona znaleźć się w księgarniach internetowych”.
Wydanie książki w taki sposób przypomina więc skok na główkę do pustego basenu. Andrzej Piekarczyk jednak skoczył i nie doznał obrażeń.
Nie jest to może wielka literatura, opowiadania nieco nierówne, jeśli chodzi o anegdotę, jednak Andrzeja cechuje niezwykła kultura słowa, a także znajomość reguł poprawnej polszczyzny (choć korekta by się przydała, bo wydawnictwo jej nie zapewnia), o czym może nieco niezręcznie jest pisać, lecz trzeba, ponieważ nie jest to częste – wystarczy zajrzeć do kilku pozycji literatury górskiej (i nie tylko).
Autor pisze o swojej książce tak: „Niektóre z tych tekstów powstawały na bieżąco, w innych dopiero teraz z trudem odtwarzałem zapomniane dzieje. To nie są opowiadania o górskich sukcesach, o klęskach też raczej nie. To próba uchwycenia tego, co w moim życiu było ciekawe”.
Beata Słama
(Recenzja ukazała się w kwartalniku „Tatry”).
Andrzej Piekarczyk, „Okruchy górskie. Wspomnienia z górami w tle”, Ridero 2018.
0 komentarzy