NAUKA LATANIA, NAUKA ŻYCIA
Steph Davis była panienką z dobrego domu – mama nauczycielka, tata inżynier. Uczyła się gry na fortepianie, śpiewała i grała na flecie. Aż pewnego dnia, gdy miała osiemnaście lat, pojechała z kolegami w skałki i zrozumiała, że wspinanie to jest to, co chce w życiu robić. Skończyła college, poszła jeszcze z rozpędu na studia, ale studiowaniu oddawała się przez zaledwie kilka dni. Ku zdumieniu rodziców spakowała się, wsiadła w oldsmobile’a babci i ruszyła w góry. Od tamtego czasu samochód był jej domem, przenosiła się z jednego rejonu wspinaczkowego w drugi i w krótkim czasie stała się wspinaczkową gwiazdą. Ma na swoim koncie mnóstwo pierwszych przejść kobiecych, odhaczeń, nowych dróg, mrożących krew w żyłach żywców. W górach poznała wspinacza Deana Pottera (był na KFG, Steph również) – który żył tak jak ona, w samochodzie i w drodze – i odtąd wspinali się i podróżowali razem. Byli górskimi celebrytami, sponsorowały ich duże firmy outdoorowe, trafiali na pierwsze strony gazet. Steph napisała pierwszą książkę „Wielkie zauroczenie” (w Polsce wydaną przez wydawnictwo Galaktyka w przekładzie Tomasza Klisia) – prostą, poruszającą i mądrą – i ruszyła w trasę po świecie, by ją promować. Gdy wreszcie wróciła, do męża i ukochanego psa, nic nie było już takie samo. Sława, zobowiązania i nieustający szum medialny wokół nich sprawiły, że Steph i Dean zatracili poczucie sensu tego, co robią, przestali czuć się wolni. „Kilka dni przed piątą rocznicą ślubu siedziałam na łące pod El Capem przed osobą, o której myślałam przez wiele lat, że jest moją drugą połową. Dean drżał i szlochał, smutny i przegrany, i powtarzał, że nie chce z niczym się szarpać, a już na pewno nie ze mną. Nawet ja wiedziałam, że nie ma na świecie takiego kleju, który mógłby nas na nowo połączyć. Wszystko było skończone.
W krótkim czasie zostałam bez męża, bez pieniędzy, a przede wszystkim skończyła się moja kariera. W moim życiu bezustannie obecne było ryzyko i niepewność, a teraz straciłam wszystkie kotwice. Nigdy nie postrzegałam czasu linearnie, nie dbałam o daty, lecz czerwiec 2007 roku był ważnym punktem na linii czasu. Dwudziesty drugi czerwca, dwa dni przed rocznicą ślubu, zrozumiałam, że nie ma już czego zbierać. Wyjechałam z doliny w ciemnych okularach pomazanych łzami i z psem cicho leżącym obok, i nie miałam nic […]. Nie wiedziałam, dokąd jechać i co robić”. (Learning to Fly…,przekł. B. Słama).
Jednak w myśl mojej ulubione dewizy: „Jak nie to, to co innego”, Steph Davis odkryła skoki ze spadochronem, a przede wszystkim skoki BASE, i to odmieniło jej życie. Poświęciła się skokom i lataniu (wingsuit) bez reszty – w roku oddaje około 300 skoków. Właśnie o tym jest jej nowa książka wydana w 2013 roku, Learning to Fly: An Uncommon Memoir of Human Flight, Unexpected Love, and One Amazing Dog (Nauka latania: niezwykła opowieść o pewnym locie, niespodziewanej miłości i niesamowitym psie). Pisze w niej boleśnie szczerze o rozsatniu z Deanem, o trudnej drodze do równowagi, o nowej miłości (niestety jej drugi mąż, skoczek BASE Mario Richard, podczas skoku uderzył w klif i zginął na miejscu) o lataniu i o swoim psie, suczce Fletch, chyba najważniejszej istocie w jej życiu. Bardzo bym chciała przeczytać tę książkę po polsku.
Beata Słama
Steph Davis, Learning to Fly: An Uncommon Memoir of Human Flight, Unexpected Love, and One Amazing Dog (Nauka latania: niezwykła opowieść o pewnym locie, niespodziewanej miłości i niesamowitym psie), Touchstone, Nowy Jork 2013.