O BRONKU
Czasem dzieje się coś, co przywraca wiarę w świat wydawniczy. Właśnie przybyła do mnie książka Bronek. Opowieść o Bronisławie Czechu Wojciecha Jarzębowskiego. Nazwisko zapewne nie jest Wam obce, ponieważ znacie książki jego syna, Huberta Jarzębowskiego, Carolus Victor i Cmentarz symboliczny pod Osterwą: duchy miejsca. Obie bardzo dobre.
Wojciech Jarzębowski był dziennikarzem, działaczem sportowym i po prostu znaną zakopiańską postacią (pod Giewontem zamieszkał w 1950 r.). w „Dzienniku Polskim”, w którym pracował przez czterdzieści sześć lat, wspominano go tak:
„Był postacią wpisaną w Zakopane. Kto jeszcze pamięta młodego redaktora Jarzębowskiego? Pewnie znajdzie się ten i ów, który zdoła wydobyć z pamięci długą postać niebotycznie eleganckiego na tle lat pięćdziesiątych (tweedowa marynarka ze skórzanymi łatami na rękawach, fajka), poważnego młodego człowieka wędrującego przez Krupówki.
Szybko odkrył, że świetnym punktem obserwacyjnym jest stolik w Europejskiej. Z tej, raczej źle wówczas traktowanej przez szefów, »perspektywy kawiarnianej«, Wojtek słyszał, jak w Zakopanem trawa rośnie”[1].
Książka o Bronisławie Czechu to książka dla starszych dzieci lub młodszej młodzieży. Kim był, nie muszę pisać, napiszę tylko, że o takich ludziach trzeba wiedzieć i pamiętać.
„Weź poprawkę na to, że książka była pisana w latach pięćdziesiątych” – powiedział Hubert, wręczając mi ją. Starsi pamiętają ówczesny sposób pisania, inny język, dziś trącący myszką. Nie musiałam jednak brać żadnej poprawki, ponieważ zdobył mnie już pierwszy akapit:
„Spadł śnieg. Do Zakopanego przyjechali goście. Przecież to zimowa stolica Polski. Krupówki to jak przedłużenie Marszałkowskiej w Warszawie. Wystarczy w stolicy dotknąć śliskiej skóry zasobnego portfela i już za kilka godzin jedzie się w Zakopanem saniami. Na koźle siedzi prawdziwy góral w kapeluszu z białymi muszelkami, a konie parskają wesoło oszronionymi pyskami”.
Albo taki fragment, na wypadek gdybyście pomyśleli, że to jeszcze jedna dziarska komunistyczna opowiastka:
„Radość rozpierała całe Zakopane w dniu, w którym – po latach niewoli, cierpień, wszechobecnej śmierci – nad tym poranionym, zrujnowanym uzdrowiskiem załopotała flaga. Radości nie tłumiło nawet to, że była to flaga… czerwona”.
Książka wydana jest niezwykle starannie, są przeciekawe zdjęcia, ale przede wszystkim niezwykłe ilustracje Marianny Sztymy.
Piękna. Dla Waszych dzieciaków i dla Was.
Bata Słama
Wojciech Jarzębowski, Bronek. Opowieść o Bronisławie Czechu, Na szczyt, Gdańsk 2019
[1] https://dziennikpolski24.pl/odszedl-wojciech-jarzebowski/ar/1794650.
0 komentarzy