PODHALE JAKO STAN UMYSŁU
Na ten temat mogłybyśmy pisać codziennie, bo codziennie coś. No, ale nie chcemy Was zamęczać, bo nie wszyscy jesteście stąd, dlatego się powstrzymujemy. Więc skrót wydarzeń.
– Przez urzędy gminne i miejskie przetoczyła się dyskusja na temat przedmiotu edukacja zdrowotna. Babcie z różańcami spieszyły przysłuchiwać się obradom, pytając: „To gdzie będzie o tych zboczeniach?”, jedna z pań obecnych na obradach się modliła, przybyły matki z dziećmi na rękach, by protestować przeciwko temu, by ich dzieci uczyły się (o ile przy takim zanieczyszczeniu powietrza doczekają w zdrowiu wieku szkolnego) o zdrowiu fizycznym i psychicznym, pożytecznej aktywności fizycznej, właściwym odżywianiu, dojrzewaniu, zdrowiu seksualnym i środowiskowym, o profilaktyce uzależnień czy systemie ochrony zdrowia. Oczywiście „te zboczenia” są jednym z wielu punktów podstawy programowej, no, ale widać głodnemu chleb na myśli. Najbardziej bulwersuje wypowiedź radnej zakopiańskiej, pani Agnieszki Nowak-Gąsienicy: nie chce, by ktoś seksualizował jej dzieci! Pani ta była kiedyś wiceburmistrzynią Zakopanego, a obecnie wylądowało miękko jako wicedyrektorka szkoły sportowej (awans, bo przedtem kierowała przedszkolem), zakopiańskiej ostoi poprzedniej władzy. Skandal.
– A propos radnych: jeden z radnych zakopiańskich bredził coś ostatnio o wyimaginowanej Unii Europejskiej i unijnej fladze, która wisi w sali obrad. Najprawdopodobniej długo przebywał w kosmosie lub w stanie śpiączki i nie zauważył, ile zbudowano w Zako za nieistniejące unijne pieniądze.
– Wybitni znawcy wybrali oficjalną maskotkę Zakopanego: bezkształtnego, białego misia z jakiegoś futra. Wielu internetowych komentatorów uznało to za przedwczesny żart primaaprilisowy. No cóż, jakie miasto, taka maskotka. Ciekawe, czy będzie produkowana w Chinach?
– W domy kultury w Poroninie odbyło się spotkanie ze znanym autorem kryminałów Wojciechem Chmielarzem. Frekwencja duża, spotkanie przeciekawe, były rozmowy, dyskusje, nawiązywanie kontaktów, poczęstunek i otwartość gospodyń placówki. W Zakopanem taki event raczej nie do pomyślenia.
Wyobraźcie sobie, że w mieście tym mieszka dwoje dobrych autorów kryminałów i nigdy nie zostali zaproszenia przez miejską bibliotekę – najprawdopodobniej dlatego, że kierowniczka biblioteki w ogóle nie wie o ich istnieniu. Możliwe też, że mają nieodpowiednie poglądy polityczne – pamiętajmy, że przez dziewięć lat mieliśmy Zako rządy jednej opcji politycznej. Odbyło się za to po raz kolejny spotkanie z autorką Jadwigą Maliną. Nie wiemy, jak to o nas świadczy, ale nie znamy. Może jest koleżanką pani kierowniczki biblioteki?
– Po rozmontowaniu w parku miejskim krainy światła, czy jak to się tam nazywało, okazało się, że teren jest zdewastowany i trzeba rewitalizować. Cóż za zaskoczenie!
– Kapele romskie mają się dobrze, szczególnie w weekendy, gdy straż miejska zapada w stan hibernacji. Wczasowicze pląsają i robią zdjęcia.
– W Miejskiej Galerii Sztuki otwarta została kolejna zła wystawa. Artystka, Helena Sułkowska-Pawlik, zasłużona, jednak nie udało jej się wyjść poza estetykę lat sześćdziesiątych, a tkaniny w jej wykonaniu kojarzą się z wystrojem wnętrz komitetów wojewódzkich PZPR. Może i co kto lubi, lecz wystawa ma wisieć prawie przez trzy miesiące. Wygodne, nie trzeba wydawać kasy i się wysilać. Znakomita wystawa prac Anny Schumacher (malarstwo, grafika) wisiała tylko przez miesiąc, i to po długich staraniach – na zasadzie: jak już tak bardzo chcesz, to masz.
(ek, bs)
(Ilustracja: kolaż Wisławy Szymborskiej).
0 komentarzy