INSPIROWANE GÓRAMI, CZYLI ZAKOPIAŃSKA KULTURA GRAJDOŁOWA

Zakopiańskim paniom od kultury (bo niestety są to panie, wciąż te same) udało się nie tyle udupić, ile konsekwentnie nie rozwinąć festiwalu literackiego w prestiżową ogólnokrajową imprezę (jak festiwal sopocki), teraz od jakiegoś czasu obserwuję, jak postępuje degradacja Festiwalu Inspirowane Górami imienia Ewy i Macieja Berbeków do festynu.

Być może mylnie uznałam, że to impreza poświęcona kulturze wysokiej – oprócz niej jest w Zako tylko „Pępek Świata” organizowany przez Teatr Witkacego – zwiodły mnie edycje sprzed paru lat, kiedy to rozmawiało się o sprawach ważnych, pokazywano dobrą sztukę, słuchaliśmy dobrych artystów. Dobrzy artyści jakoś się uchowali, z resztą było coraz gorzej. Panie zaczęły iść po linii najmniejszego oporu albo kierowały się swoim pojęciem inspiracji górami: mieliśmy edycję poświęconą TOPR-owi (nie żebym miała coś do TOPR-u) – wydaje się w związku z tym, że naczelną gościnią jest Beata Sabała-Zielińska (nie, żebym coś do niej miała) – a za sztukę robiły zdjęcia kobity w czerwonej sukience na skałach i w owcach.

W tym roku przekroczono kolejną granicę, bowiem pod inspirację górami podpięto z niewiadomych powodów obchody nadania Zakopanemu praw miejskich – może to pomysł burmistrza, wybitnego znawcy literatury i biznesu, bo chyba tylko taki przekaz jest dla niego zrozumiały, a może chciał się przypodobać górze. Będzie więc defilada, cmentarz, kościół i piknik, patriotyczne przytupy i bogoojczyźniany sos. Oraz dużo bukietów kupionych za pieniądze podatników.

Za sztukę robi w tym roku wystawa jakiegoś mało znanego pana, który, ponieważ mieszka w Zermatt, uporczywie maluje Matterhorn – a to na różowo, a to na niebiesko (zupełnie jak ojciec komisarza Wallandera głuszce, kto czytał, ten wie). No, ale może to jest ten gatunek sztuki, który do państwa z UM dociera, no i każdemu trzeba dać szansę, żeby wypłynął na szerokie wody, w tym przypadku na Pardałówkę (basen i marmury).

Jest muzyka, a owszem – w tym roku postanowiono pójść po taniości, bo może całą kasę wydano na wojskową grochówkę i na księdza z Sanktuarium. Wystąpi więc Hanka Wójciak, zdolna i fajna, która dzieli się swym talentem ze wszystkimi, z widzami tvp również. Będzie też koncert w wykonaniu artystów z Teatru Witkacego (nie, żebym coś do nich miała) – są na miejscu, więc koszty niewielkie.

Wrażenie, że jest to impreza poważna, ma nam dać spotkanie poświęcone monografii Władysława Krygowskiego. Choć dorobek i zasługi ma ogromne, jest to postać pozostająca w kręgu zainteresowania specjalistów, lecz inspiracje górami są na pierwszym planie – dla nas to dobrze. Spotkanie odbędzie się w Hotelu Paryski (Paryskim?) na Pardałówce, a więc tak daleko, że nikt nie dotrze. Dlaczego nie w Mediatece?

Aha, jest jeszcze „»Inspirowane górami… Zakopane” Konferencja popularno-naukowa«, ale nie wiadomo, kto weźmie w niej udział i czemu tak naprawdę będzie poświęcona. Może jeszcze napiszą.

W świecie kultury górskiej dzieje się naprawdę dużo ciekawych rzeczy i trzeba mieć niezwykle wąskie horyzonty albo brak woli, żeby tego nie dostrzegać. W pięć minut można ułożyć fascynujący program, który przyciągnie nie tylko zakopiańczyków. Może warto więc dopuścić osoby z zewnątrz, zamiast organizować kolejną imprezę grajdołową?

Niestety, choć być może 16 października obudzimy się w normalnym kraju, wybory samorządowe będą dopiero w przyszłym roku, nie ma jednak pewności, że zmieni się włodarz, jest natomiast prawdopodobne, że nie zmienią się panie od kultury, bo z etatów w budżetówce raczej się nie wylatuje (sądy pracy).

A ja się zastanawiam, co na to wszystko patroni festiwalu, Ewa i Maciek Berbekowie…

(bs)

Kategorie: Wydarzenia

0 komentarzy

Leave a Reply