W KRAINIE OBCIACHU

W niedzielę wręczeniem Zakopiańskiej Nagrody Literackiej zakończył się Zakopiański Festiwal Literacki. Państwu z urzędu i pani kierownik biblioteki udało się zorganizować imprezę jeszcze gorszą niż poprzednie, podekscytowana czekam więc na następną, bo wtedy może osiągnie już takie dno, że może wreszcie przestanie się odbywać.

Przede wszystkim jest to typowa impreza grajdołowa – nie wychylamy się już, by zobaczyć, co słychać w wielkim literackim świecie, bo po prostu nikogo z tego świata nie znamy, wystarczą siły lokalne, ulubieńcy państwa z UM, jeśli nie miłośnicy partii rządzącej, to przynajmniej umiejętnie się podlizujący. Sił z zewnątrz się nie zaprasza, choćby kumplowały się ze wszystkimi noblistami i laureatami Nike. Skazani więc jesteśmy na niezbyt szerokie horyzonty pani Staszak z wydziału kultury, która trwa mimo zmian na górze. I robi to, czego się od niej oczekuje. Oraz pani kierownik biblioteki publicznej pani Gąsienicy.

Pisarze raczej z drugiej ligi, a najchętniej tacy, którzy są pod ręką, bo tak jest taniej. Albo ci sami, którzy byli w zeszłym roku, bo może inni nie chcieli przyjechać. Niby Bonowicz, niby Ukraina, ale to tylko dla picu. Chodzi o to, żeby dać zarobić swoim i jakoś wykorzystać kasę.

Z jakiegoś powodu dużo literatury dla dzieci.

Jedyny jasny i pełen fantazji punkt to obchody urodzin białego misia.

Nagrodę Literacką Zakopanego, a także wyróżnienie za wybitne walory edytorsko-artystyczne, otrzymała książka Marcin Rząsa. Rzeźby autorstwa Doroty Folgi-Januszewskiej i Magdaleny Ciszewskiej-Rząsy.

To doskonała książka, a tekst Folgi-Januszewskiej wspaniały, lecz jest on jedynie uzupełnieniem albumu, a nie autonomicznym dziełem literackim, i nijak się ma do innych nominowanych książek, których autorzy włożyli mnóstwo wielorakiej pracy, by swoje dzieła stworzyć, poświęcili czas, a refleksje zawarte np. w książce Kuby Szpilki są bezcenne, to literatura i myślenie wysokiej próby. Tyle że niewygodne. Zadrażniające.

Natomiast książka Hasior Julity Dembowskiej to dzieło monumentalne, na pewno godne nagrodzenia.

Dlatego decyzja jury jest co najmniej niezrozumiała. Do jej wyjaśnienia nie przyczyniła się laudacja wygłoszona przez Annę Janko. Miała być krótka, tymczasem musieliśmy wysłuchać, marznąc, dziwacznych i długich wywodów o Kochanowskim i Konopnickiej. Może pani Janko pragnęła jakoś zaznaczyć obecność swoją i swojej erudycji.

Dodam jeszcze, że jedna z nominowanych, Agata Komosa-Styczeń, wymieniana była notorycznie jako Agnieszka, a nie było jej w Zakopanem, bo… nikt jej nie zaprosił. I słusznie, trzeba by było pokryć koszty podróży i hotel, a to kosztuje. Reszta nominowanych była miejscowa, wiec wyszło tanio, a nawet za darmo.

Aby zakopiańska kultura podźwignęła się z upadku, muszą z hukiem wylecieć władze miasta, a żeby to się stało, musi z hukiem wylecieć rząd. Niestety, na razie wciąż najwięcej do powiedzenie ma nieczytający elektorat, dlatego zakopiański festiwal wygląda jak wygląda.

Zakopane co chwila próbuje być stolicą czegoś, jeśli nie permanentną, to tymczasową. Literatury – w przeciwieństwie do partnerskiego Sopotu – nie będzie nigdy, nawet na czas trwania festiwalu, za to obciachu i disco polo jest bez przerwy.

Beata Słama

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply