BRUDNY ALEX I PIRACI
To niesłychane, zle w Polsce ukazała się książka w miarę nowa książka górska: „Przeżyć dzień jak tygrys” Johna Portera, która w 2014 roku na festiwalu w Banff została obwołana najlepszą książką górską roku.
Z pozoru jest to biografia doskonałego brytyjskiego w wspinacza Alexa McIntyre’a, lecz tak naprawdę to obraz brytyjskiej sceny wspinaczkowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a też i sceny polskiej, ponieważ to z Polakami – Wojciechem Kurtyką, Krzysztofem Żurkiem, Ludwikiem Wilczyńskim i Jerzym Kukuczką ‒ Alex i John dokonali błyskotliwych himalajskich przejść.
Do lat siedemdziesiątych brytyjskim himalaizmem rządzili weterani, organizowano zaciężne wyprawy narodowe, tygodniami oblegano góry, a himalaiści byli szacownymi autorami szacownych książek i zasiadali w szacownych gremiach, takich jak National Geographic Society czy Mount Everest Foundation. Aż tu nagle do uniwersyteckich klubów wspinaczkowych zaczęli zapisywać się rebelianci (John Porter nazywa ich piratami): pili, wygłupiali się w pubach, jeździli rozwalającymi się vanami, przepijali klubowe składki, ale też doskonale się wspinali i powiedli brytyjskie (i nie tylko) wspinanie na zupełnie nowe ścieżki. W skałkach przesuwali granice ludzkich możliwości, a w Himalajach wprowadzili styl alpejski. Jednym z nich był bohater tej książki, Alex McIntyre. Doskonały wspinacz, charyzmatyczna i kontrowersyjna osobowość, która wywarła wpływ na wiele osób, nie tylko ze środowiska wspinaczkowego. Porter opisuje początki Alexa w klubie wspinaczkowym uniwersytetu w Leeds, gdzie studiował prawo, jego przygody w Alpach i niezwykłe osiągnięcia w Himalajach. Jest sporo o Polakach i Polsce – autor, wraz z innymi brytyjskimi wspinaczami, odwiedził nasz kraj w mrocznych latach siedemdziesiątych, wspinał się z Polakami, znał Andrzeja Zawadę i wielu innych. Był świadkiem tego, jak kombinowali, by móc się wspinać i wywalczyć dla siebie przestrzeń wolności w komunistycznym kraju. Jest to również książka o samym Porterze, który w porównaniu z szalonym Alexem mógł wydawać się panem statecznym i poważnym, lecz jego książka stateczna i poważna nie jest. To napisany bogatym, żywym, dowcipnym językiem fresk o czasach początków lekkiego stylu w Himalajach i niezwykłych wyczynów.
Alex McIntyre zginął w 1982 roku na Annapurnie, uderzony kamieniem. Choć stało się to ponad trzydzieści lat temu, wciąż zajmuje ważne miejsce w sercach wielu ludzi, a jego styl – bycia i wspinania – legendarny i niepowtarzalny, chce naśladować wielu.
Książka napisana jest doskonale, a jej przekład był prawdziwym wyzwaniem. Również z powodu katastrofalnych perturbacji z wydawcą i tłumaczami. Oczywiście problemów by nie było, gdyby wydawca uważał za stosowne płacić fachowcom za ich pracę. Efekt jest wynikiem rozpaczliwej akcji ratunkowej w moim wykonaniu, choć mam nadzieję, że rozpaczliwy nie jest.
Niestety, wydawca, Roman Gołędowski, ma zwyczaj wydawać pierwsza partię książek cyfrowo, bez korekty – tak było i tym razem. W pierwszych egzemplarzach, sprzedawanych na festiwalu w Zakopanem, roi się od literówek. „Właściwe” wydanie jest już po korekcie, inna jest również okładka (paskudna), ponieważ wydawca zapomniał o prawach autorskich do zdjęcia…
Beata Słama
John Porter, „Przeżyć dzień jak tygrys” (One Day as a Tiger), przekł. Beata Słama, Roman Gołędowski, Tomasz Kliś, Annapurna, Warszawa 2016.