CO NAJSTARSI LUDZIE PAMIĘTAJĄ

 W Domu Ludowym w Kościelisku odbyła się premiera niezwykłej książki Barbary Calliot-Dubus i  Aleksandry Karkowskiej „Na Giewont się patrzy”. Było pięknie i uroczyście. Na estradzie kapela. W pierwszych rzędach zasiedli bohaterowie książki – zamigotały kolorowe chusty, cyfrowane portki, kwieciste spódnice. Pani zapowiadająca spotkanie – mała czarna z góralską chustą (połączenie godne uwagi). Panie autorki – małe czarne, perły. A pan prowadzący jak zwykle w szarym wycioranym polarze. Widocznie nie poznał dwóch bardzo przydatnych słów: dress code. Ten nietakt nie uszedł uwagi zebranych i był później szeroko komentowany.

Dlaczego o tym piszę? Bo to, jak ubierzemy się na daną okazję, świadczy o naszym szacunku dla osób, z którymi się spotykamy, dla organizatorów, strojem podkreślamy wyjątkowość wydarzenia. Po prostu dress code.  

Gdybyż tylko strój pana prowadzącego był nieodpowiedni. Nieodpowiednie było też jego przygotowanie do wieczoru. Zapomniał nazwy wydawnictwa: Oficyna Wydawnicza Oryginały. Umknęło mu też to, że właścicielkami Oryginałów są autorki książki, choć to istotne, ponieważ jest ona częścią pewnego projektu.

Częścią pierwszą były „Banany z cukru pudru” opowiadające o tym, jak to było być (ładna zbitka) dzieckiem w latach 1930-1960 na Sadybie. Autorki przepytały jej mieszkańców i z ich opowieści złożyły świat, którego już nie ma.

Taką samą sztuczkę zastosowały w „Na Giewont się patrzy”: zapisały opowieści najstarszych mieszkańców Kościeliska o tym, co pamiętają z dzieciństwa. Jest więc o lalkach robionych z łyżek, barankach na pierzynie, pracy w polu, dniach świątecznych i dniach wypełnionych pracą i mnóstwie innych rzeczy. Układa się z tego obraz życia biednego, surowego, niełatwego. Ale też świata dzieciaków, ich zachwytów i strachów.

Autorki zdecydowały się na zabiega nieco dezorientujący dorosłego czytelnika, a szczególnie takiego, który ma zacięcie etnograficzne i socjologiczne: nie podają autorów opowieści, nie osadzają ich w czasie, historie są jakby zawieszone w próżni, niekiedy przydałyby się objaśnienia. To jednak nie książka dla dorosłych, a dla dzieci. Dla których nie jest istotne, kto i kiedy, a jak i o czym. Liczą się obrazy poruszające wyobraźnię i zdobywana przy okazji wiedza.

Książka jest piękna, starannie zaprojektowana, dobrze pomyślana, napisana z sercem. Miło ją czytać, miło oglądać, miło mieć.

Beata Słama

Barbara Caillot-Dubus, Aleksandra Karkowska, „Na Gierwont się patrzy”, Oficyna Wydawnicza Oryginały, Warszawa 2016.

Kategorie: Książki