MEDYCYNA W GÓRACH, CZYLI WYPRAWOWE MIĘSO I 500 LITRÓW SPIRYTUSU

O takich książkach mówi się, że dobrze, iż powstały. Dla autorów doskonale – nikt się nie zastanawia, dobra czy nie, są błędy czy nie, słowem luksus. Jak jest więc z Lekarzami w górach? Jej współautor, Jerzy Porębski, nakręcił wcześniej film poświęcony temu tematowi, miał więc „podkład” (http://gorskidomkultury.eu/lekarze-w-gorach-rez-jerzy-porebski/). Który rozwinięty został całkiem zręcznie w rzeczonej książce. Od razu trzeba jednak zaznaczyć, że to pozycja nie dla ludzi gór, którzy swoje przeżyli i co nieco o himalajskiej specyfice wiedzą,  a dla fanów i fanatyków himalaizmu – nie połapią się w liczbie błędów i nieścisłości.

Jest więc krótkie, i chyba niepotrzebne, wprowadzenie w historię górskiej eksploracji, trochę o tym (niestety nieco powierzchownie), jak medycyna wkraczała w góry. A potem rozdziały poświęcone takim kwestiom, jak: organizacja wyprawy, choroba wysokościowa, odmrożenia,  itp. A wszystko to opowiedziane lekko, zręcznie, powiedziałabym, że nawet trochę „młodzieżowo” (choć miejscami nieco topornie. Zdecydowanie mocną stroną są anegdoty i opowieści o przeróżnych medycznych przypadkach.  

Lekarzy jeżdżących na wyprawy nie było i nie ma znowu aż tak wielu, uważam więc, że warto byłoby napisać o wszystkich. Niestety autorzy nie pofatygowali się i nie pogadali np. z wybitnym ortopedą Grzegorzem Benke (jest tylko wzmianka na str. 158), który, między innymi, dokonał brawurowej i udanej operacji wycięcia hemoroidów w bazie pod K2. Gdy zapytałam, dlaczego, jego zdaniem, autorzy tej cennej pozycji nie przyszli to niego, by posłuchać, co ma do powiedzenia, zamyślił się na chwilę i dał odpowiedź, jednocześnie doskonale charakteryzując specyfikę medycyny wyprawowej: „Może dlatego że nie obcinałem palców obcęgami jak dr Oudot (Annapurna, M. Herzog); nie podawałem acetylocholiny dotętniczo (jw.); nie operowałem niedrożności jelit w bazie, jak doktor Lapras (Makalu, J. Franco); nie mierzyłem tasiemca wydalonego przez Szerpę, jak doktor Hajdukiewicz (Himal Cu-Cu-Ra i Dhaulagiri zdobyty, J. Hajdukiewicz); nie robiłem wyciągu za piętę przy użyciu drutów do robótek ręcznych (Alpiniści, A.Bilczewski; Chirurgia Polska, E. Staszków); nie robiłem też lewatyw z żółtka (jw.)”.

Lekarze w górach to pozycja zajmująca i potrzebna, szkoda tylko, że roi się w niej od błędów. Wojciech Fusek nie popisał się już, tłumacząc i redagując Ucieczkę na szczyt, ale się nie zraził, bo nie będzie mu krytyk pluł w twarz, i nadal popisuje się nierzetelnością. Ponoć on pisał, a faktów dostarczał pan Porębski.

 Niestety autorzy nie znaleźli konsultanta merytorycznego, mieli kiepską korektorkę (liczne błędy w nazwiskach i nazwach geograficznych) i zbyt zaufali pamięci rozmówców. Szkoda.

Oto niektóre błędy wyłapane przeze mnie i przez uważnych czytelników.

Ilona Łęcka w recenzji na Wspinaniu.pl pisze:

„Szczególnie kłopotliwe są błędy w nazwiskach, bo za te wypada przeprosić: Michała Kochańczyka (przechrzczonego jednorazowo na Marka), Jarka Botora, który na moment stał się Batorem, Zbigniewa Kowalewskiego, któremu skrócono w tekście nazwisko na Kowalski, by w przypisie kilka stron dalej podać prawidłową jego formę. Pewnie zwróciłabym też uwagę na literówki i przeoczenia, takie jak pisownia raz Askole, innym razem Ascole, „lepie” zamiast „lepiej”, „pieści” zamiast „pięści”. A już z pewnością przyczepiłabym się do fatalnej w skutkach pomyłki, skutkiem której aneksję Austrii przez III Rzeszę przesunięto w przypisie aż o dwa lata wstecz, choć z tekstu głównego łatwo wywnioskować poprawną datę.

Moim post – wydawniczym, a więc jałowym już zapędom nie oparłyby się także błędy ściśle medyczne, które najwyraźniej umknęły uwadze konsultującego tekst doktora Cezarego Goławskiego. Oto w pewnym miejscu zamiast komory hipobarycznej (symulującej warunki na dużych wysokościach) mowa jest o hiperbarycznej (służącej do leczenia choroby wysokościowej), w innym następuje dziwna zamiana określenia cerebral (z angielskiego – mózgowy) na celebrans (ksiądz prowadzący mszę). Zastanowiłabym się pewnie nad etymologią określenia „napowietrzna wspinaczka”, której namiastkę ma dawać turystom via ferrata i z kostyczną satysfakcją przypomniała autorom, że Broad Peak leży w Karakorum, nie zaś w Himalajach”.

Leszek Tatry na stronie na Fb Lietartura Górska zwraca uwagę:

Trzycentymetrowy penis i dziesięciocentymetrowa warstwa ubrania – w oryginalnym cytacie chodzi o 3-calowego penisa i 6-calową warstwę ubrania. (Oryginalny cytat: m. in.: drytooling.com.pl).

 Natomiast czytelnik ze środowiska i uczestnik niektórych z opisanych wypraw, który pragnie pozostać anonimowy, znalazł takie nieścisłości:

 Z przypisu do wzmianki o trawersie Broad Peaku  dowiadujemy się, że to… pokonanie ściany w poprzek… Tu chodzi jednak o przejście trzech wierzchołków Broad Peaku (północnego, centralnego i głównego), którego jako pierwsi dokonali Jerzy Kukuczka i Wojtek Kurtyka.

Autorzy uśmiercili Marka Łukaszewskiego – jego nazwisko nie zostało wymienione, lecz ludzie ze środowiska wiedzą, o kogo chodzi. To oczywiście błąd doktora Emila Staszkowa, lecz takie rzeczy autorzy czy redaktorzy powinni weryfikować. Można było zapytać żyjących uczestników wyprawy śląskiej w Hindukusz w 1976 roku (Łukaszewski, Skorek, Fligiel, Kiełkowska i inni) lub krakowskiej (Dudrak, Krawczyk, Strzelski, Pawlik, Liszka, Samolewicz i inni) albo poczytać „Taterniki” 1,2/1977.

Str. 94 – zdjęcie wykonane przez Jurka Kukuczkę przedstawia uczestników wyprawy na K2 z roku 1982 (to gorące źródła w Czongo przed Askole) oraz W. Kurtykę. Bez trudu można rozpoznać na nim Janka Holnickiego i Tadzia Karolczaka oraz Wojciecha Wróża, Wojtka Kurtykę i Romana Bebaka (w pierwszym rzędzie). Taki zestaw ludzi w tym miejscu zdarzył sie tylko raz – w 1982 roku, kiedy wyprawa już wracała. Podpis pod zdjęciem głosi natomiast, że to „przerwa na kąpiel podczas wyprawy na Broad Peak w 1984 roku”.

Str. 162 –  Zdzisław Dudrak był uczestnikiem wypraw w Hindukusz, Himalaje (Dhaulagiri), a także w Karakorum (K2) i o przewozie whisky na tej wyprawie opowiada. Dokonał  2. polskiego zimowego przejścia klasycznej drogi na płn. ścianie Eigeru, a nie „drugiego zimowego klasycznego przejścia ściany Eigeru”. To subtelna różnica i gdyby autorzy książki mieli coś wspólnego ze środowiskiem górskim, albo dobrego redaktora merytorycznego,  toby ją wyłapali.

Str.163 –  czy na potrzeby rosyjskiej zimowej wyprawy na K2  na pewno dostarczono 500 litrowy baniak spirytusu? Taki baniak raczej trudno podczepić pod helikopter, równie trudno wypić w bazie pod K2 na wysokości ponad 5000 metrów taką ilość alkoholu.

Str. 210 – wypadek na Shivlingu w 2016 roku. Łukasz Chrzanowski zmarł wskutek upadku z dużej wysokości przy próbie wycofu ze ściany, a nie nie z wyczerpania, jak sugerują autorzy.

Oficjalny komunikat PZA brzmiał:

„Tuż przed godziną 14 Łukasz Chrzanowski w trakcie zejścia odpadł od ściany i po 200-300 m zsuwania się w lodowo-śnieżnym terenie wpadł do szczeliny.

Str. 261 –  E. Staszkowowi pomyliły sie wyprawy –  był lekarzem na dwóch: jednej w Hindukusz w 1976 drugiej 10 lat potem w Himalaje na  płd. ściana Dhaulagiri (z Gienkiem Chrobakiem, Mirkiem Dąsalem, Berbeką itd)
W Hindukuszu ratował dwie osoby. Najpierw Baska, który faktycznie parę lat później zabił się w górach. A operacja z wykorzystaniem drutów M. Kiełkowskiej dotyczyła Marka Łukaszewskiego który żyje i ma się dobrze.

Str. 307 i 322  – Andrzej Łapiński przedstawiany jest jako rekordzista w paleniu papierosów powyżej 8000 metrów i jako ten, który wszedł na 8 tysięcy w dżinsach marki Odra.
To wszystko prawda, jednak A. Łapiński zrobił to na Gasherbrumie II w 1975 roku. W wyprawie na Kanczendzongę w 1978 nie brał udziału.

Str. 323 i 324 – nieprawidłowo podpisane są  J. Kukuczki (Lhotse 1976), tymczasem śląska wyprawa na Lhotse odbyła się w 1979 roku.

Str. 354 – wyprawa Jacka Berbeki i tow. na Broad Peak. Jacek chciał pochować ciało swojego brata Maćka i raczej nie wierzył, że zdoła je znieść do podnóża góry, a następnie pochowa pod Kopcem Gilkeya. Do takiej akcji potrzebny byłby tabun ludzi.

Beata Słama

Wojciech Fusek, Włodzimierz Porębski, Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu, Agora, Warszawa 2020.

 

 

Kategorie: Książki

0 komentarzy

Leave a Reply