GORALENVOLK DLA KAŻDEGO

Kiedy dowiedziałam się, że Smoleński i Kuraś wydają książkę o Goralenvolku, zdziwiłam się nieco, bo taka  książka już się przecież ukazała. Napisał ją Wojciech Szatkowski i wydaje się, że prawie wyczerpała temat. Nie jest to może pozycja, którą czyta się jednym tchem, jednak to solidna książka historyczna, a jej niewątpliwym atutem jest to, iż napisał ją wnuk jednego z założycieli tej paskudnej organizacji.

Jedynym powodem, by wziąć się do tego tematu (oprócz oczywiście zarobienia pieniędzy), jest chęć przedstawienia sprawy w nowym świetle, polemika, może nieznane, odnalezione dzięki żmudnej pracy dokumentacyjnej fakty, inne spojrzenie… Niestety, tego w książce „Krzyżyk niespodziany” się nie spodziewajcie.

Pewne nadzieje na pogłębienie tematu rozbudza rozdział pierwszy, poświęcony wiszącemu na szubienicy Wacławowi Krzeptowskiemu, i wątpliwości, że może jednak nie należało wieszać go bez sądu. Jak też niezwykle interesujący wątek powodów, dla których 27 tysięcy mieszkańców Podtatrza wzięło góralskie kenkarty. Były one różne, nieoczywiste, o osąd moralny często tu trudno, pozostały do dziś rany, przemilczenia, wstyd… Nadzieje te jednak gasną, autorzy bowiem nie podążają tropem relatywizmów i polemik, ucinają temat, by ledwie zahaczyć o następny następny, i następny…

Nie jest to reportaż ani książka stricte historyczna. Czym więc jest? Trudno powiedzieć. Starając się rzucić historię zdrady na tło, autorzy piszą i o kolejce na Kasprowy, i o zawodach Fis i mnóstwie innych spraw, które to informacje można przeczytać w dziesiątkach innych publikacji, można więc powziąć brzydkie podejrzenie, że chodzi tu jedynie o  nabicie wierszówki. Miał być kontekst społeczno-kulturowo-obyczajowy, wyszła nieco chaotyczna mozaika. Research stoi za tym pobieżny, wypowiadające się osoby sprawiają wrażenie dobranych przypadkowo (zmarli cytowani są tak, jakby żyli – przypisy rozwiałyby te wątpliwości), a fakty dobrze znane wszystkim, którzy choć trochę interesują się tematem. Słowem pozycja to powierzchowna i jakby pisana na kolanie, dla kogo więc jest przeznaczona? Dla tych, którzy w życiu nie słyszeli o czymś takim, jak Goralenvolk?  Dla młodzieży szkolnej jako uzupełnienie podręcznika?  Nie wiem. Gdyby temat „Krzyżyka” nie był tak straszny i trudny, powiedziałabym, że to pozycja „popularyzatorska”…

Nie jestem historykiem i nie czuję się na siłach tropić błędów, niedopowiedzeń i mylnych interpretacji, zasięgnęłam więc opinii znawcy tematu, Wojtka Szatkowskiego. Usłyszałam, że książka jest zwyczajnie nierzetelna, Wojtek przygotowuje obszerne jej omówienie, które ukaże się w wiosennych „Tatrach”, więc sami się przekonacie, czy mam rację, czy nie, tak ostro ją oceniając.

Dziwne to wszystko, bo redaktorem merytorycznym „Krzyżyka” jest Maciej Krupa, który redagował przecież książkę Szatkowskiego.

Dziwne to, że wydawnictwo o takiej renomie, jak Czarne, pozwala sobie na podobny bieg na skróty.

 (Nieco dziwna jest też interpunkcja – ale to inna historia).

Beata Słama

Bartłomiej Kuraś, Paweł Smoleński, „Krzyżyk niespodziany”, Czarne, Wołowiec 2017.

Kategorie: Książki